UMIŁOWANY KSIĘŻE STANISŁAWIE! CZCIGODNI ZEBRANI NA TEJ EUCHARYSTII!
Ludzkie opinie o kapłanach bywają przeróżne i bogate, tak jak i bogata jest ludzka wyobraźnia. Kiedyś ks. Mieczysław Maliński sugestywnie je określił tymi słowy:Jeżeli będzie miał przyzwoitą sutannę i wypucowane buty, powiedzą:
popatrz, jaki elegancik
. Jeżeli będzie nosił sutannę połataną i buty byle jakie:
udaje biedaka
. Jeżeli będzie zdrowo wyglądał: temu to dobrze
, jeżeli będzie chudy i blady: podejrzane życie prowadzi
. Jeżeli będzie w chorobie się leczył, powiedzą: “mówi o niebie, a boi się umrzeć”; jeżeli nie będzie się leczył: uczy, że trzeba szanować zdrowie, a sam tego nie robi
. Jeżeli w kazaniach będzie poruszał tematy ogólne, powiedzą: nieżyciowy
, jeżeli będzie wchodził w szczegóły, obrażają się na niego po kolei: rodzice, młodzież, nauczyciele, lekarze, zarzucając, że wtrąca się w ich sprawy. Jeżeli będzie jeździł dobrym samochodem: ten ma kasę!
, jeśli samochodu nie ma: ciekawe, co on z tymi pieniędzmi robi
. I coś w tym dziwnym podejściu jest.
Dziś – w 50-tą rocznicę święceń kapłańskich naszego Duszpasterza pragniemy postawić inne pytanie: Kim jest kapłan? Jaka jest istota powołania kapłańskiego?
Próbując odpowiedzieć na to pytanie, nie sposób nie przywołać postać niezwykłą, wielkiego kapłana i patrona proboszczów całego świata – św. Jana Marię Vianney’a. W chwili jego przybycia celem objęcia probostwa – Ars, było nieznaną wioską w diecezji Lyonu. Licząca wówczas zaledwie 230 osób parafia dozna głębokiej przemiany. Rychło też proboszcz z Ars staje się pasterzem licznych rzesz napływających ze wszystkich okolic. U schyłku jego życia śpieszyła tu cała Francja. Umarł w Ars 4 sierpnia 1859 r., po czterdziestu przeszło latach wyczerpującego posługiwania. Jan Maria Vianney – mimo licznych ograniczeń i trudności – był nie tylko troskliwym proboszczem, pokornym „więźniem konfesjonału”, ale również oddanym kaznodzieją. Szukając odpowiedzi na postawione na wstępie pytanie: Kim jest kapłan? Jaka jest istota powołania kapłańskiego? pragnę przywołać fragmenty jednego z jego kazań pod tytułem: „O kapłanach.”
„Św. Bernard mówi, że wszystko zawdzięczamy Maryi, ale można też powiedzieć, że wszystko mamy dzięki kapłanom; szczęście wieczne, wszystkie łaski i dary niebieskie. Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas. Kto bowiem włożył Go do tabernakulum? Kapłan. Kto przyjął wasze dusze do [społeczności] Kościoła, kiedyście się narodzili? Kapłan. Kto karmi je, by miały siłę do ziemskiego pielgrzymowania? Kapłan. Kto przygotuje je, aby mogły stanąć przed Bogiem, wykąpane we Krwi Jezusa Chrystusa? Kapłan. Zawsze Kapłan. A kiedy dusza popadnie w grzech śmiertelny, kto ją wskrzesi do życia? Kto przywróci jej spokój sumienia? Tylko kapłan. Nie znajdziecie żadnego dobra, które pochodzi od Boga, żeby za nim nie stał kapłan. Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Boską albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą was? Nie. Czy mogą dać wam Ciało i Krew Pańską? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie ma władzy sprowadzenia swego Syna do hostii. Choćby stanęło przed wami dwustu aniołów, nie mają oni władzy odpuszczenia wam grzechów. Jedynie kapłan ma władzę powiedzieć wam: „Idź w pokoju, przebaczam ci”. Kapłaństwo jest naprawdę czymś bardzo wielkim. Kapłan zrozumie siebie dobrze dopiero w niebie. Gdybyśmy rozumieli na ziemi, czym jest kapłaństwo, umarlibyśmy nie z przejęcia, lecz z miłości”.
Zaiste, każde powołanie kapłańskie to wielki dar, moc i tajemnica Bożego wybrania. Kapłanów i adwokatów – prawników łączy niewątpliwie osoba św. Iwo Helory, który był nie tylko troskliwym proboszczem, ale również sprawiedliwym sędzią, uczynnym adwokatem oraz pokornym doradcą wszystkich potrzebujących.
Z okazji dzisiejszej uroczystości nie możemy zatem nie zapytać: Czy istnieje relacja pomiędzy powołaniem kapłańskim a powołaniem adwokackim?
Odpowiedzi na to pytanie, udzielił nam przed laty kapłan i filozof a jednocześnie przyjaciel Palestry – ks. dr Janusz Czarny, zmarły w dniu 8 (ósmego) marca br. Na Mszy św. w dniu 24 listopada 2001 r., w homilii dla delegatów na VII Krajowy Zjazd Adwokatury we Wrocławiu, w tej świątyni, kapłan ten – zwany arystokratą ducha – powiedział m.in:
„(…)Ten dramat zawarty pomiędzy biegunami biblijnej opozycji ciągle trwa i my sami bierzemy w nim udział, często bardzo boleśnie nas dotyka, tak boleśnie, że gdyby nie obrończa miłość Boga, to bylibyśmy zatraceni. Jak wygląda zatem na tym tle powołanie adwokata, obrońcy? Kontynuuje on dzieło Boga i Zbawcy, Obrońcy swojego ludu. I jest to najpełniejsze uzasadnienie wzniosłości tego powołania. Adwokat działa jakby na przedłużeniu Bożego działania, w wymiarach doczesności realizuje myśl Stwórcy.(…)”
„(…)Wśród ludzi także musi być ktoś, kto – jako delegat Boga – powie najgorszemu nawet zbrodniarzowi: „Człowieku, ja cię dalej kocham!” W tym sensie powołanie adwokackie znajduje się blisko kapłańskiego, różnica leży tylko w rodzaju forum – jedno dokonuje się in foro externo, drugie zaś in foro interno.(…)”